Znikające, ekologiczne raje na globie

Album Wydawnictwa Zielona Sowa pokazuje listę stu niepowtarzalnych miejsc z całego świata, którym grozi poważne niebezpieczeństwo zniknięcia z powierzchni Ziemi lub drastycznego pogorszenia warunków życia ludzi, zwierząt i roślin na skutek zmian klimatycznych bądź wpływu człowieka na środowisko. Może ocaleją, a może nie. Prawda jest taka, że ekologiczne warunki zmieniają i będą zmieniać życie ludzi drastycznie.
Ekologiczne oazy zagrożene zniknięciem Ekologiczne oazy zagrożene zniknięciem

Ludzi można zainteresować ekologią poprzez granie na uczuciach. Ministerstwo Środowiska może straszyć Polaków grzechem za niesegregowanie śmieci, a WWF wydawać albumy z najpiękniejszymi miejscami na globie, które jak sztandarowe Malediwy znikają. I ci sami Polacy pewnie nie zdążą ich zobaczyć. A że żadne z tym miejsc nie znajduje się na terenie naszego kraju pozostaje nam się zmartwić, że w takim razie już i tak nie mamy wiele do zaoferowania ani do stracenia. Album "100 wyjątkowych miejsc. Zobacz zanim znikną" warto jednak przeczytać (obejrzeć) choćby dla zrozumienia globalnych zmian, jakie zaszły w ostatnich dziesięcioleciach w Trzecim Świecie. Szczególnie pod kątem relacji natura - rolnictwo- produkcja.

Przytoczę tu jedna historię z książki WWF, wydawnictwo Zielona Sowa. Mahatma Gandhi - polityczny i duchowy przywódca Indii - urodził się w stanie Gudzarat, który dzisiaj jest największym producentem krajowym bawełny i soli. W młodości bolała go dziejowa niesprawiedliwość, wedle której Brytyjczycy wywozili miejscową bawełnę i przywozili do Indii gotowe tekstylia. Mieszkańcy Indii pozostawali drobnymi rolnikami płacącymi wysoką cenę za tę transportowaną produkcję z Wysp Brytyjskich. Gandhi namawiał do przejęcia przemysłu tekstylnego w swoje ręce i mu się to udało. Dzisiaj Indie ustępują tylko USA i Chinom w produkcji bawełny. Gandhi został zamordowany w 1948 roku.

Człowiek wykończy planetę? Człowiek wykończy planetę?
Czy natura sama siebie? Czy natura sama sobie zagraża?

Powstaje pytanie: czy tak wyobrażał sobie Gandhi masową globalną produkcję tekstyliów na świecie, w której głównym graczem są Chiny? Czy przewidywał, że produkcja będzie opierać się na sweatshopach, gdzie kobiety zbierające bawełnę czy szyjące ubrania na europejskie rynku nie mają nawet 1procenta z ceny końcowej? Czy przewidywał, że Indie uzależnia się nie tylko od nawozów, toksycznych herbicydów, ale także od nasion genetycznie modyfikowanej bawełny BT - której właścicielem są globalne zachodnie koncerny? Chyba nie, i pewnie zastanawiałby się dzisiaj, czy nie lepiej postawić na drobne rolnictwo, niż korzystać z "dobrodziejstw" reformy przemysłowej w II połowie XX wieku. W dodatku dzisiaj te tereny półwyspu Indyjskiego są bardzo narażone na zmiany klimatyczne, których są pośrednimi winowajcami: zatrucie powietrza, zniszczona erozyjna gleba, powodzie, monsuny.

Komentarz: Katarzyna Dulko