CSR a sustainability - diametralne różnice?

Przykłady takich firm jak BP i Goldman Sachs ilustrują zasadniczą różnicę pomiędzy dwoma – często łączonymi - pojęciami: CSR i Sustainability (społeczna odpowiedzialność biznesu i myślenie w kontekście zrównoważonego rozwoju). Na przekładzie z prasy amerykańskiej ilustrujemy podstawowe pytanie: czy to wystarczy? I czy chodzi o zbawianie świata, czy o jeszcze lepszy biznes?
Wystarczy kupić rower by być eko? Wystarczy kupić rower by być eko?

Skąd różnice?
Zrównoważony rozwój (czyli działania w kontekście SUSTAINABILITY) powinien być długoterminowym kryterium analizy wszystkiego, co robi firma: wpływu na środowisko każdego najmniejszego procesu produkcyjnego czy usługowego, zgodności praktyk nie tylko z prawem ale i dobrymi obyczajami, długotrwałego partnerstwa z podmiotami społecznymi. CSR to także kryterium pewnego społecznego czy ekologicznego działania, wiodący wskaźnik i dobry kierunek rozwoju firmy. Jednak w przeciwieństwie do zmian systemowych, mimo swoich pozytywnych założeń, zdarza się, że CSR współistnieje z „niezrównoważonym“ zachowaniem, które je w końcu przerasta. Przykładem są tutaj firmy, które sprzedają produkty „zielone“, ekologiczne, albo po prostu mają rozbudowane programy charytatywne dla spoleczności lokalnych, a równocześnie ich fabryki są wielkimi trucicielami, czy też posługują się nieefektywną technologią.

„Sustainability“ wymaga zmiany podchodzenia do biznesu, a nawet daleko idących decyzji politycznych (np. wprowadzenia podatków ekologicznych, albo inwestycji publicznych w ścieżki rowerowe, czy energię odnawialną), jednym słowem, myślenia w kategoriach: „nasze wnuki mają mieć lepiej“. Dla odróżnienia: dzisiejsza perspektywa CSR najczęściej sprowadza się do ulepszania stanu na dziś, jednorazowych akcji charytatywnych czy ekologicznych lub zajmowania się jednym najlatwiejszym elementem z całej działalności firmy.

Niekompletne wnioski
BP i Goldman Sachs utożsamiają właśnie takie myślenie, zatytułowane „jutro jest nieistotne“:
BP dla zyskania szybkich przychodów przekroczyło wielokrotnie swoje zadłużenie, słabo były zrobione analizy ryzyka pozafinansowego, podobnie jak oceny potencjalnych szkód z katastrof ekologicznych. Pewnie zawinił człowiek (a takowy do CSR, czy analizy ryzyka na pewno w koncernie był/jest zatrudniony). Najprawdopodobniej – nie był traktowany na tyle poważnie, by wykonywać swoją pracę należycie. Dlaczego tak się stało/ dzieje?

1. Pomiar "długoterminowych" zagrożeń np. ekologicznych jest trudny i zniechęcający. Wiele z prognoz często się nie sprawdza, zagrożenia jeśli przychodzą, to nie nagle, pokolenie menedżerów pracujących nad złożonymi problemami może nie doczekać się benefitów. Ważniejsze dla nich są oczywiście własne kariery (gdzie w bonusach nie jest ujmowane długoterminowe ryzyko) oraz stan konta. Myślenie w stylu „nie ma jutra“| sprawia, że nawet menedżerowie, którzy cały czas mówią o dobrze firmy, w rzeczywistości myślą tylko o swoim dobrze indywidualnym. Przetrwa najsilniejszy. Nie etyczny.

2. Wiemy tylko tyle, ile da się poznać, a nawet w to wątpimy. Skoro przyszłość jest nieznana, to może nie należy wychodzić poza krótkoterminowe perspektywy?

A można byłoby optymalizować wyniki pod kątem zrównoważonego rozwoju. Ludzie oczekują po katastrofach nowych standardów zgodności z normami, prawem itp. a może powinni lepiej zapytać o lepsze przywództwo? Lepszych menedżerów?

Na podstawie tekstu: Warren Levy, na CSR wire USA
Opracowanie: Redakcja Moj-Ogrodnik.pl

***** Trochę w temacie CSR: